Patron roku 2020 ustanowiony przez Sejm
Proponuję Wam dziś coś do poczytania – „ZŁY” Leopolda Tyrmanda. Jeśli to sama w sobie nie jest ciekawa propozycja, to warto się jednak pochylić i zapoznać z sylwetką – może mało znaną – Leopolda Tyrmanda. Któż to jest? I dlaczegóż to został on patronem roku 2020?
Leopold Tyrmand -– znakomity, dla wielu kultowy, pisarz, publicysta, ale także znawca jazzu w Polsce, którego utwory powstałe w latach 50. i 60. wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością. Jest autorem książek takich jak: “Filip”, “Życie towarzyskie i uczuciowe”, „Zły”, „Dziennik 1954”. Urodzony w 1920 roku w Warszawie artysta zmarł 65 lat później, w Fort Myers na Florydzie.
„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, w uznaniu wielkich zasług Artysty, postanawia oddać mu hołd”. W dokumencie posłowie podkreślili również, że autor głośnej powieści „Zły” i bezkompromisowego „Dziennika 1954”, był jednym z najbardziej nieszablonowych twórców polskiej literatury drugiej połowy XX wieku. W najtrudniejszych czasach wykazywał się odwagą i niezależnością intelektualną. W połowie lat 60. zdecydował się na emigrację. Również tam – za oceanem – pozostał aktywny. Celnie i błyskotliwie analizował system, który zniewalał Europę Środkową i Wschodnią. W pamflecie „Cywilizacja komunizmu” uznał go za najgorszą plagę, jaka spotkała ludzkość.
Tyrmanda pochodzenie i kłopoty z władzą
(…)Wybuch II wojny światowej zastał go w Warszawie, skąd przedostał się do Wilna. Rodzice Tyrmanda trafili na Majdanek, ojciec zginął, matka przeżyła wojnę, potem wyemigrowała do Izraela.
[w Wilnie] Aby uniknąć identyfikacji jako Żyd, zdobył dokumenty na nazwisko obywatela Francji i zgłosił się na ochotnika na roboty do Niemiec.
W III Rzeszy pracował m.in. jako tłumacz, kelner, robotnik kolejowy i marynarz. Pod koniec wojny udało mu się przedostać do Szwecji, gdzie pracował m.in. dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
W kwietniu 1946 r. Tyrmand powrócił do Warszawy, gdzie rozpoczął pracę jako dziennikarz – pisywał w “Przekroju”, “Tygodniku Powszechnym”, “Ruchu Muzycznym”.
W 1950 r. usunięto go z redakcji “Przekroju” za relację z turnieju bokserskiego, w której skrytykował stronniczość radzieckich sędziów.
Frustrację związaną z przymusową bezczynnością pisarz przelał na łamy “Dziennika 1954”, w którym pokazuje swój sprzeciw wobec ustroju. Rok później ukazała się powieść “Zły”, która okazała się nie tylko największym sukcesem literackim Tyrmanda, lecz również największym sukcesem wydawniczym lat 50. w Polsce. Ukazanie się “Złego” postrzegane było też jako zapowiedź odchodzenia od socrealizmu, znak nadchodzącej odwilży październikowej.
Ostatnią książką, którą udało się Tyrmandowi opublikować w Polsce, był “Filip” (1961). W tym samym roku Tyrmand podpisał umowę z PIW-em na powieść zatytułowaną “Życie towarzyskie i uczuciowe”. Miało to być jego opus magnum, książka osadzona w realiach warszawskiego środowiska artystycznej inteligencji, które Tyrmand zamierzał przedstawić w krzywym zwierciadle.
W marcu 1965 r. po latach starań przyznano mu paszport i Tyrmand wyjechał z Polski, jak się okazało – na zawsze.
Kilka recenzji do „Zły”
Książka – legenda. Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u. A tak naprawdę niezwykle inteligentnie opis Polski Ludowej, przebrany w strój ni to kryminału, ni to romansu, ni to westernu. Zaczyna się od tajemniczych napadów. Z tym, że wszyscy atakowani – to bandziory. Ludowa milicja staje na głowie, by dostać jedynego sprawiedliwego, szeryfa bez twarzy, który sprawia, że ludzie zaczynają się czuć bezpieczni. Podziemny światek Warszawy rusza na wojnę. Bohater ma tylko jeden znak rozpoznawczy, niezwykłe, świetliste spojrzenie. A dodatkowo w tle historia miłosna, której osią jest Marta Majewska, niechcący wciągnięta w przestępcze życie Warszawy.
_____________________________________________________________
dzejkob 25.11.2020
Niesamowita historia napisana przez człowieka, który doświadczył życia w każdym jego pierwiastku.
Akcja toczy się na warszawskich ulicach, które są pieczołowicie przedstawione jedna po drugiej. Ja mogłem sobie tylko próbować wyobrazić jak to mogło wyglądać, zaś dla ludzi żyjących w owych czasach w Wwa musiało to wywierać szczególne wrażenie.
Ciekawe rozbudowane postacie oraz tajemniczość tytułowego Złego powodowało, że każdy wątek stanowił jakby integralną część, splatając się w różnych momentach.
Fajnie się czytało tego Tyrmanda, polecam. I mam trochę żal, do czasów współczesnych, że tak ucieka nam serce miast ulic tętniących życiem, które poprzez wieczną gonitwę stają się powoli niedostrzegalne.
Ania 22.11.2020
Kwiecisty język autora był dla mnie niemałą przeszkodą w dotarciu do końca książki. Opisy powojennej Warszawy można porównać do opisów przyrody w Nad Niemnem. Fabuła książki całkiem niezła, ale styl Tyrmanda to nie moja bajka.
________________________________________
13thSON 18.11.2020
Oceniłbym na 6 za fabułę, ale daję 7 za klimat i szczegółowość. Z książki można się dowiedzieć nawet jakiej pasty do zębów używało się w tamtych latach 😉
______________________________________________________________
Już od pierwszych stron “Złego” widać jak ważne dla autora było ukazanie w tej książce życia powojennej Warszawy. Kwieciste opisy skutecznie wspomagają wyobraźnię i pomagają zanurzyć się w klimacie lat ’50 XX wieku, ale również rozmywają właściwą fabułę. Szczególnie wytrącające z rytmu bywają rozbudowane czasem aż do przesady peany na cześć stolicy obecne na początkach niektórych rozdziałów. Skłonność do dygresji w narracji potrafi wzbudzić niecierpliwość – akcja rozwija się w niespiesznym tempie, a niektóre fragmenty wydają się być rozwleczone na siłę. Żądni wrażeń czytelnicy zostają jednak w końcu nagrodzeni serią sensacyjnych wydarzeń na miarę kinowej superprodukcji.
______________________________________________________________
Dorota J. w dniu 2020-08-25
To nie jest klasyczny kryminał, akcja często snuje się wolno, a autor skupia się na ironicznym opisie warstw społecznych ówczesnej Warszawy (zwłaszcza świata przestępczego), czasów powojennych, rzeczywistości PRL. Świetnie obnaża ciemne strony (i głupotę) najzwyklejszych ludzi (choćby zachowania na przystanku, czy w środkach komunikacji miejskiej). Jest to pewnego rodzaju satyra na ówczesne społeczeństwo i system panujący. I moim zdaniem tak należy ją odczytywać. Gdzieś tam pobocznie i leniwie snuje się ciekawy wątek kryminalny z elementami fantastyki. Genialny popis elokwencji, erudycji i wyszukanego intelektu. Dla mnie bomba!
_____________________________________________________________
Po przeczytaniu opinii w Internecie byłam zaskoczona, jakie są pozytywne. Wielu uważa, że ta książka to legenda i absolutna klasyka, każdy fan kryminałów powinien ją przeczytać. Pomyślałam: czemu nie. Teraz zgadzam się z wszystkimi pozytywnymi recenzjami i sama polecam ją znajomym. Sprawdza się tutaj powiedzenie “lepiej późno niż wcale” 🙂
_____________________________________________________________
To moja pierwsza lektura z czasów PRL, zawsze unikałam tego okresu historycznego. Wydawał mi się nudny i szary. Po “Złym” myślę, że sięgnę po inne książki z tych dziwnych, ale i oryginalnych czasów naszego kraju. Polecam i życzę miło spędzonych wieczorów z tą wyjątkową lekturą!
Wybrane cytaty ze „Złego” L. Tyrmanda
Geniusz jest rzeczą bezwzględną: można być genialnym portierem hotelowym czy sprzedawcą tekstyliów, o geniuszu decyduje, jak się daną rzecz robi, a nie co się robi (…)
(…) miał wyraz twarzy przypominający wołu rozwiązującego zadanie matematyczne z użyciem logarytmów i pierwiastków.
– To, co w tej chwili robimy – rzekł Halski kładąc ręce w kieszenie – nazywa się flanowaniem.
– Uhm – przytaknęła Marta bez pośpiechu. – Źródłosłów francuski, czyż nie?…
– Tak. Oznacza wałęsać się po mieście bez określonego celu.
– Uhm… Nie wiedząc, po co się to czyni i dokąd zmierza.
– Wiedząc tylko jedno: że chce się, aby ten stan trwał jak najdłużej.
(…) ta prosta prawda, że elegancja to nie to samo, co kosztowne naśladownictwo bieżącej mody, że elegancja to własne sympatie, uwydatnione w dobrze dobranym do własnej osoby ubraniu.
Dobre imię to połowa powodzenia. Daje ono wyborną podstawę psychiczną dla przeróżnych osiągnięć, a nawet wyznacza w niejakim sensie losy ludzkie. Nawet najbrzydsza dziewczyna, nazywając się na przykład Pamela, dysponuje pewną szansą życiową, której brak jest zwykłym Haniom i Marysiom.
Rodzaj nagłego zainteresowania, nazywanego przez słabych pisarzy z początków lat dwudziestych miłością od pierwszego wejrzenia.
Czy jednak pomyślała pani już o tym, że celem życia młodej dziewczyny jest znalezienie kogoś, na czyim twardym, męskim ramieniu można się ufnie wesprzeć w uciążliwą wędrówkę przez życie?
– Uhm – przytaknęła Marta – od czasu do czasu myślę i o tym.
W Warszawie łapie się życie na gorąco. Prężność tego miasta zdumiewa, w pewnych wypadkach demoluje, w innych jest uciążliwa i dezorganizująca, jeszcze w innych uszczęśliwia swą dynamiką i każe optymistycznie wierzyć w przyszłość.
Plotka rośnie na drożdżach bezsensu.
Marta roześmiała się, wszyscy się śmiali, trudno tu było nie śmiać się, jakiś kult śmiechu wisiał w gęstym od dymu papierosowego powietrzu. Dowcip był religią tych młodych ludzi, nade wszystko w świecie cenili dowcip, dla dowcipu gotowi byli uczynić wszystko, nawet krzywdę, nawet głupstwo.
Każdy taki zły człowiek, każdy łobuz, chuligan, a nawet bandyta ma w życiu chwilę, kiedy chce wrócić do ludzi. Ta chwila więcej jest warta (…) więcej znaczy niż setki świetlic, niż miliony wychowawczych pogadanek, niż najbardziej ponura cela więzienna. Taki moment nachodzi każdego z tych złych ludzi z najróżniejszych przyczyn. Bywa tak, że pokocha się dziewczynę i wtedy…
Mój ojciec chodził nieustannie pijany i w chwilach gdy mnie nie bił, brał mnie na kolana i zionąc wódką śpiewał mi ulubioną swoją piosenkę o ułanie, który wrócił na urlop do domu, zaproszony został na wesele i wymordował kawaleryjską szablą cały ślubny orszak, ponieważ poczuł się czymś urażony.
Handlowanie to namiętność (…) tu wszyscy ogarnięci są namiętnością kupowania i sprzedawania, sam proces handlu pasjonuje ich więcej niż przedmioty transakcji, niż zysk nawet.
Opracowała Małgorzata Mertens