Ocal dziecko w sobie – Małgorzata Mertens

Ocal dziecko w sobie – do dzieci, młodzieży, przyszłych rodziców, rodziców.

Czy pytałeś kiedyś dziecko, co by zrobiło, gdyby kolega mu powiedział: „jesteś głupi”? Wykrzyczałoby takiemu koledze, że sam jest głupi.
A zastanawiałeś się, co by odpowiedziało, gdyby taki tekst usłyszało od nauczyciela? Może pomyślałoby to samo o nim.
A co by zrobiło, gdyby tekst: „jesteś głupi”, usłyszało od rodzica? Uwierzyłoby…

Czy wiesz, że zaspokojenie podstawowych potrzeb emocjonalnych dzieci jest nie tylko postulatem psychologów czy też dobrą radą dla rodziców, ale też fundamentalnym warunkiem, by wychować zdrowe i szczęśliwe dziecko?

Jacy są rodzice? Kontrolujący, niestawiający granic, z nierealnymi wymaganiami wobec dzieci?
A jacy byli/są wasi rodzice i jaki to ma dziś wpływ na wasze życie?
To, w jakim stopniu zaspokojone były nasze potrzeby emocjonalne w czasach dzieciństwa, decyduje o naszym dobrym funkcjonowaniu i rozwoju w dorosłym życiu.

WIĘŹ A NIE WIĘZY
Fundamentalną kwestią, której potrzebuje każde dziecko, jest bezpieczne przywiązanie i akceptacja.
Jeśli roczny Mareczek nie spędza z rodzicami zbyt wiele czasu i w związku z tym, że są zapracowani, nie mają dla niego cierpliwości – nic dziwnego, że jest marudny, rozdrażniony i często płacze. W ten sposób domaga się bliskości, ale jego rodzice nie umieją rozpoznawać tych potrzeb. (….) Choć jako rodzice mają dobre chęci i naprawdę się starają, ich sposób życia nie pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb syna. Konsekwencje tego będą bardzo poważne, zwłaszcza u dzieci o wrażliwym temperamencie.

MAGDA Zaakceptowana samodzielność
Mama 5-letniej Magdy jest kobietą silnie kontrolującą i decyduje, w co ma się córka ubrać, z kim może się bawić, a nawet kiedy i co może zjeść, mocno ogranicza wszelkie przysmaki, nawet te, które Magda dostaje w prezencie. Dziewczynka często się złości i ulega frustracji, gdyż jej podstawowa potrzeba zdrowej autonomii i kompetencji nie jest zaspokojona. Matka skupia się jedynie na zewnętrznych przejawach zachowania córki i karze ją za nie. Na pytanie, dlaczego tak kontroluje córkę , odpowiada, że wypełnia swoje obowiązki. Choć ma dobre intencje i nie chciałaby skrzywdzić swojego dziecka, robi to w sposób nieświadomy.

MICHAŁ Bezpieczne granice
Siedmioletni Michał jest bardzo żywiołowym i ciekawym świata dzieckiem. Choć rodzice spędzają z nim dużo czasu, nie umieją wytyczyć mu granic. Michał nie przestrzega zasad ani na podwórku, ani w szkole i komenderuje innymi dziećmi. Jeśli nie udaje mu się postawić na swoim, wpada we wściekłość. Agresywne zachowanie sprawia, że chłopiec nie ma zbyt wielu przyjaciół. Znajomi rodziców, nauczyciele i większość dorosłych, którzy obserwują zachowanie chłopca w miejscach publicznych, patrzą na niego z dezaprobatą. Kiedy do Michała stopniowo dotrze, że nie jest lubiany, jego zachowanie może stać się jeszcze bardziej agresywne. Gdyby spytać rodziców, dlaczego nie uczą syna dyscypliny, mogliby odpowiedzieć, że nie chcą go nadmiernie kontrolować albo że są zbyt zajęci. Mimo że chcą dobrze, ich wiara – że sam zmądrzeje, jak dorośnie- okazuje się naiwna, a pobłażliwy styl wychowania przynosi opłakane skutki.

TOMEK Realistyczne wymagania
Ośmioletni Tomek obok nauki w zwykłej szkole ma jeszcze popołudniowe zajęcia w szkole muzycznej. W domu matka często przerywa mu zabawę i każe ćwiczyć na instrumencie. Ogranicza synowi czas spędzony z przyjaciółmi i wywiera na niego presję. Tomek zazwyczaj jest sfrustrowany i roztargniony. Ucieka więc w świat fantazji i nie może się skupić na nauce, która go przerasta. Matka kładzie to na karb lenistwa i roztargnienia. Przymusza go do tego, by ćwiczył z nią. Uważa, że robi to dla jego dobra, by zapewnić mu jak najlepszą przyszłość. Kobieta nie rozumie, że mimowolnie wyrządza synowi krzywdę i naraża go na chroniczną frustrację.

KSZTAŁCĄCE BŁĘDY
Ponieważ zazwyczaj rodzice ignorują potrzeby swoich dzieci w sposób nieuświadomiony, warto zadać pytanie: z czego to może wynikać?
Często zdarza się to, jeśli kopiują niewłaściwe zachowania swoich rodziców albo przeciwnie- chcą za wszelką cenę ich uniknąć i wpadają w drugą skrajność.
Czasami wynika to ze strachu, by dziecko nie powieliło życia jakiegoś krewnego, którego bardzo przypomina, a który „źle skończył”.
Czasami ulegają presji znajomych lub za bardzo przejmują się tym, jak wypadną w oczach innych. Niejednokrotnie kruszą kopie nie o to, co trzeba.
O ile warto być zasadniczym w kwestiach dobra i zła, o tyle kwestie konwencjonalne i osobiste warto oddawać dzieciom, bo to w oparciu o nie będą budować swoje poczucie kompetencji i autonomii.

OCALIĆ SIEBIE
Jeśli w którejś z powyższych historii odnajdujemy małego siebie, wtedy może się okazać, że tegoroczny Dzień Dziecka jest szansą, by przytulić to zaniedbane dziecko w sobie. A potem spróbować odpowiedzieć na pytanie: jakie destrukcyjne schematy myślenia i działania te frustrujące doświadczenia uruchomiły w nas i jak z nich wyjść? Ale to już zupełnie inna historia.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej na ten temat, warto sięgnąć po książkę Johna i Karen Louis Mały człowiek, wielkie potrzeby.

Opracowała Małgorzata Mertens na podstawie artykułu Aleksandry Nitkiewicz

Niedziela Ogólnopolska 22/2020, str. 50-51

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.